Nie wiem czy wam zdarza się , że przyniesiecie z biblioteki książkę , która okazuje się wcześniej już przez was przeczytana. Mnie i owszem. Nie mam głowy do tytułów, nie prowadzę też ewidencji przeczytanych książek. Jestem wzrokowcem i częściej kojarzę okładkę, niż tytuł, czy autora. Dlatego gdy zobaczyłam wśród książek przyniesionych mi przez Jasia z biblioteki powieść Heidi Rehn " Kobieta z bursztynowym amuletem" byłam pewna, że kiedyś już ją czytałam. Fakt ten nie przeszkodził mi zajrzeć do niej po raz drugi.
Akcja książki przypada na lata 1631-1648, końcowe lata trwania wojny trzydziestoletniej. Przedstawiony obraz ówczesnej rzeczywistości jest przytłaczający: bieda,
głód, choroby, okaleczenie, śmierć to chleb powszedni żołnierzy i
przemieszczającego się wraz z armią taboru. Na tym, jakże dynamicznym tle, śledzimy losy Magdaleny i Ericka. Razem z wojskiem przemierzają oni drogę z Magdeburga do Frankfurtu nad Menem.
Magdalena wraz z mistrzem Johannem i pomocnikiem Rupprechtem to najlepsza trójka felczerów w regimencie. Podczas lektury możemy poznać ich prymitywne metody leczenia, stosowane specyfiki i warunki w jakich prowadzą swoje operacje.
Erick jest pomocnikiem ciesielskim.
Tytułowy bursztynowy amulet Erick ofiarował Magdalenie podczas ich pierwszego spotkania. Naszyjnik był pamiątką po jego matce.
Magdalena :
"...Kochała go...Od czasu ich pierwszego spotkania, gdy stracił swoją rodzinę podczas "magdeburskiego wesela ", jak nazwano tę rzeź, i uratował ją z ruin płonącego miasta...Na wiele lat stracili się z oczu, aż odnaleźli się dopiero tej wiosny...".
Wspólnej przyszłości młodych przeciwny jest ojciec Magdaleny. Nawet na łożu śmierci mówi:
"...Obiecaj, że zapomnisz o Ericku".
Magdalena nie złożyła przyrzeczenia i mimo licznych przeciwności losu dążyła do ponownego spotkania z Erickiem:
"... zawsze cię znajdę, nieważne, gdzie się podziewasz, i nieważne, czy znam twoje tajemnice. Po prostu nie uciekniesz ode mnie."
Na koniec jeszcze taka refleksja. Wśród wielu scen wojennego okrucieństwa, utkwił mi obraz publicznej egzekucji. Skąd u ludzi taka chęć oglądania czyjegoś bólu i cierpienia. Nie mogę zrozumieć tłumów oglądających maltretowanych skazanych. Nie wspomnę o zabieraniu na takie widowisko dzieci.
cdn

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz