Sporo czasu minęło od mojego ostatniego wpisu.
Jak wywinęłam orła przed domem to ledwo się ruszałam. Dobrze, że nic nie połamałam. Leżałam i czytałam (dużo), bo tylko to mi wychodziło. Nie spisywałam ani autorów, ani tytułów. Zostały mi tylko luźne myśli, słowa bez przyporządkowania książce.
Eremita - tego słowa nie znałam i mam nadzieję, że się nim nie staję, chociaż czasem bardziej ciągnie mnie do książki jak do spotkań z innymi ludźmi.
Pokrzywdzeni przez los odnajdują się wzajemnie - może to nie zasada, ale na pewno zgodnie ze starym porzekadłem "nie uwierzy zdrowy choremu" tak i w tym przypadku osoby po przejściach łatwiej znajdują wspólną płaszczyznę porozumienia.
Noblista i jego książkowe oddziały panienek lekkich obyczajów. To się nazywa wojskowa dyscyplina. Jest też wniosek - skusić można każdego i spaprać sobie poukładane życie każdy może.
Historie życia innych pozwalają uciec od własnej.