Sprawdziłam czy wśród opublikowanych postów nie znajduje się post o książce Susan Medison "Kolor nadziei". Nie znalazłam jednak tego tytułu.
Jestem pewna, że kiedyś już ją czytałam, a warta jest zapamiętania.
Tytułem wstępu:
Ktoś kiedyś powiedział, że wychowanie dziecka to tak jak dyrygowanie orkiestrą z zawiązanymi oczami. Zgadzam się z tym stwierdzeniem w zupełności. Tak byśmy chcieli aby wszystko grało super, a tu fałszowanie jak ta lala, a tak się staraliśmy. Patrząc z drugiej strony naszym dzieciom nasz sposób dyrygowania też często nie przypada do gustu i jak to w rodzinie konflikt gotowy.
W powieści "Kolor nadziei" wszystko zaczyna się od konfliktu, córka - rodzice. W czasie burzy fala zmywa dziewczynę pod powierzchnię wody. Ciała nie odnaleziono.
Zaginięcie córki rodzi konflikt wśród pozostałych członków rodziny, którzy oddalają się od siebie. Każdy przeżywa żałobę na swój sposób. A tu życie przynosi następny cios - śmiertelna choroba. I okazuje się, że walka o życie syna i brata jest dopiero podstawą do zbudowania nowych, lepszych stosunków rodzinnych.
Tragicznym jest fakt, że dopiero śmierć w rodzinie pozwoliła bohaterom odnaleźć siebie.
Książkę czyta się jednym tchem. Budzi emocje.