Tak samo z pisaniem o niej, nie umiem się zebrać, żeby zacząć pisać.
W sumie mogłabym opuścić jakiś z przeczytanych tytułów, ale jak założyłam sobie, że będę pisać, to będę pisać o wszystkich.
Jak człowiek do czegoś nie ma przekonania, to mu to idzie jak po grudzie.
"Romans po włosku" Annalisy Fiore - niczego sobie.
Mamy tam tych romansów więcej. Jedne szczęśliwe, inne może nie nieszczęśliwe, ale rozczarowujące.
Książka napisana bardzo porządnie. Mamy słowniczek, którego często mi brakuje w preferowanych przeze mnie lekturach. Chyba autorzy wychodzą, skądinąd z błędnego założenia, że wszyscy znają obce języki, a co najmniej angielski.
Bardzo solidne przypisy odnoszące się do osób, miejsc i zdarzeń opisywanych w powieści.
Akcja powieści umiejscowiona jest w plenerach włoskich, ale mamy wiele informacji o ówczesnej sytuacji w Polsce. Czas akcji rozkłada się na prawie 20 lat, jest to czas transformacji ustrojowe w naszej Ojczyźnie.
Jeśli kogoś interesują tamte czasy, to lektura "Romansu po włosku" bardzo realistycznie mu je przybliży.






