Odwiedzane przeze mnie

niedziela, 24 czerwca 2018

Coś za coś

To zbieg okoliczności.
Przed chwilą skończyłam "Poszukiwania" Nory Roberts. To trzymająca w napięciu, od pierwszych stron, opowieść o zbrodniach , miłości i psach.
Nie mam czworonoga, ale każdemu kto go posiada polecam lekturę tej książki.
Na końcu książki pojawia się fragment:
"...To cudowny prezent.
-Coś za coś.
-Oczywiście."
 I tu mój zbieg okoliczności, moja poprzednia lektura to "Coś za coś" Grażyny Bąkiewicz.
I to "Coś za coś" czyta się świetnie.

niedziela, 10 czerwca 2018

Urlopowa lektura

Jak człowiek wraca do pracy po urlopie to życie znowu nabiera tempa.
Nie napisałam jeszcze jednego, pourlopowego newsa - strach się bać - przytyłam! We współczesnych czasach to jest wiadomość druzgocąca. Ale mnie nie zmartwiła nic a nic.
Obiecałam znajomym kontakt jak wrócę. Dzwonię do przyjaciół, a oni w Londynie.
Wyszło moje sknerstwo, z Chorwacji wysłałam im tylko sms-a, a teraz spoko, zadzwoniłam do Londynu.
No, ale miało być  o urlopowych lekturach. Podsumuje w telegraficznym skrócie.
Łzy wycisnęła mi "Radość dla początkujących...i przyjaźń dla zaawansowanych".
Poszukam "Szkoły niezbędnych składników" tej samej autorki.
Nie zawiodły mnie "Siostrzyczki" i "Przekręt"- szybka akcja, barwne postacie niespodziewane zakończenie.
"Podróż bezślubną" wkładam do bajek, ale jako lekturę urlopową - polecam.
Najtrudniej podsumować "Futra..", może parafrazując słowa piosenki:

To taka głupia to ja już nie jestem
Może głupia, ale taka to już nie.

Napisałabym:
To taka dobra to ja już nie jestem
Może dobra, ale taka to już nie.

Chociaż może jeszcze gdzieś są tacy altruiści?




sobota, 2 czerwca 2018

Urlop

Wróciłam z urlopu.
 Pierwszy raz od pięciu lat wyjechałam na dłużej niż na weekend.
 Planowałam ten wyjazd znacznie wcześniej, ale w ostatnim dniu jakby mi ktoś powiedział - nie jedź - to bym nie pojechała.
I byłyby same straty. Nie zwiedziłabym tylu pięknych miejsc, nie wiedziałabym co to jest fish pedicure ( na samą myśl, że mogłabym wsadzić stopy do akwarium z  rybkami podwijają mi się palce), nie żałowałabym, że nie ma z kim potańczyć, jak fajnie grają (choćby jakaś namiastka Patrica Swayze by się przydała, no cóż, pomarzyć dobra  rzecz), nie miałabym tyle czasu na czytanie.
 Oczywiście  wyruszyłam w moją podróż z biegu, po nieprzespanej nocy, nie do końca pewna zawartości walizki, ale do lektury przygotowana. Na to znalazłam przed wyjazdem czas. Wpadłam do biblioteki prosząc o lekturę w dwójnasób lekką czyli zarówno w treści jak i w wadze, żeby tyle nie tachać w bagażu.
Moje życzenie zostało spełnione i tym sposobem przeczytałam:
"Przekręt" Sandry Brown , "Radość dla początkujących" Erici Bauermeister, "Siostrzyczki" Jayne Ann Krentz, "Podróż bezślubną" Julii Llewellyn i "Futra perły i łzy jak piołun gorzkie"Danuty Nosiczczyńskiej.