"Valerie dała swojej córce życie, karmiła ją ubierała, zapewniała jej dostatek i dach nad głową. Nigdy nie biła jej ani nie maltretowała.Emilie była ostatnią z rodu Martinieresów. Stała się jedyną spadkobierczynią rodowego zamku i unikatowej kolekcji książek.
Tyle, że po prostu nie zwracała na nią uwagi"
I właśnie w tym momencie wkraczamy w życie rodu de la Martinieres.
Książka Lucindy Riley "Tajemnice zamku" wspaniale łączy przeszłość z teraźniejszością. Już tytuł wskazuje nam, że zostaną odkryte tajemnice. Rozsupłamy splątane nici życia bohaterów. Poznamy burzliwe wojenne losy członków rodziny de la Maritinieres.
Przeszłość pozwala w nowym świetle zobaczyć teraźniejszość:
"Te wszystkie cierpienia i straty, jakie musiało ponieść tamto pokolenie... - To każe spojrzeć na nasze życie z zupełnie innej perspektywy".A Emilie:
"Nic nie jest na zawsze, jak się boleśnie przekonała w ostatnich miesiącach. życie może zmienić się w jednej chwili. To co by szkodziło spróbować? Jeśli nauczyła się czegoś od przeszłości czy ostatnich zdarzeń, to tego, że szansa trafia się tylko raz. I prosi, i błaga, żeby z niej skorzystać, rozpoznać co dobre, a odrzucić co złe".Piękna książka. Ciekawa od pierwszej do ostatniej strony.
Historie wojenne sprawiają, iż bardzo cenię sobie fakt, że przyszło mi żyć w czasach pokoju.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz