Nie lubię opowieści o duchach i zjawiskach nadprzyrodzonych. Wiem, jestem "bardzo" dorosła, ale wolę być tu i teraz.
W "Tajemnicy latarni morskiej" prym wiedzie duch zmarłej żony głównego bohatera. I, jak duch córki jednej z postaci jest dla mnie akceptowalny to, to wredne, mieszające się w sprawy żyjących "duszysko" byłej żony nie. Sprawdziłam nie ma słowa duszysko. Trudno u mnie jest.
Tajemnica latarni morskiej rozwija się jak dywan, którego pełny obraz mamy gdy go już całkiem rozwiniemy i żeby nie te duchy, a szczególnie ten jeden to byłoby super.
Jak myślicie co mam " z tyłu głowy " ?
A co jak ten duch przyjdzie i mi pokaże co o mnie myśli. Powiecie dziecinada. Może tak, ale tak mam i dlatego nie lubię...
W trylogii "Kres do wieczności" autorka wykorzystała motyw przenoszenia w czasie. Bohater przenosi się w różne epoki. Tak, w epoki, bo nie przenosi się raz , a sześć razy. Co nim powoduje? Po pierwsze, przede wszystkim wielka miłość, a po drugie chęć zmiany przeznaczenia. Pragnie szczęśliwego zakończenia. Czy jego wysiłek przyniesie zamierzony efekt? Przeczytajcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz