Odwiedzane przeze mnie

sobota, 22 grudnia 2018

Aż dziw

 "Czuła się jak wór kartofli przeciągnięty po skalistym zboczu i zrzucony w dół rozpadliny." Ten cytat rozbawił mnie wczoraj do łez, chociaż bardziej powinnam zapłakać, bo właśnie tak się czuję, tak jak bohaterka Sabriny Jeffries z powieści "Czego pragnie mężczyzna".
  Chapeau bas przed wszystkimi, którzy w okresie przedświątecznym pracują w usługach i handlu.
To jest moje nowe zajęcie na emeryturze i od prawie dziesięciu lat nie wiem co to urlop w okresie świątecznym. Pracujemy do przysłowiowej ostatniej chwili, a dla niektórych klientów i tak jeszcze za mało i za krótko. No cóż sama sobie to zajęcie wymyśliłam, podoba mi się to co robię, a że czuję się czasami jak ten cytowany wór to już inna para kaloszy.
  Do świąt jestem już przygotowana. Dwie biblioteki odwiedziłam - zapas lektur przygotowany.
  Rozpisałam się, a miało być o "Amandine" autorstwa Marleny de Blasi. Byłam zaskoczona, że autorka włosko - amerykańska osadziła akcję swej książki w Polsce. Przepiękna historia. Warto po nią sięgnąć.



czwartek, 6 grudnia 2018

Malta

  Gdzie jest rywalizacja tam nie ma koleżanek. Nic nowego, a jeszcze, jeżeli w grę wchodzi główna rola u znanego reżysera.
 Ta intryga byłby za prosta stąd: Malta, rycerze maltańscy i jeszcze do tego nowy gen...
  Lektura, lekturą od początku nie byłam do niej przekonana, ale Malta i owszem.
  Już posprawdzałam możliwości i trzeba się przymierzyć do podróży.

sobota, 1 grudnia 2018

Tajemnice


  Wojna niesie za sobą przemoc i zniszczenie. Nie ma różnicy gdzie i kiedy się odbywa. W filmie "Piąty element" Lilu ze łzami w oczach ogląda relacje wojenne. Ze mnie się  śmieją, że boję się wojny. W końcu mam czterech synów i oni w pierwszej kolejności zmuszeni by byli w nią się zaangażować.
  W powieści  Tan Twan Eng "Ogród wieczornych mgieł" ta brutalna, wojenna rzeczywistość okryta jest mgłą łagodnej narracji. Tajemnice bohaterów odkrywane są powoli.
  Tak trudno opuścić ten "ogród".
  Mój ogród jest okropny, więc czytanie o sztuce zakładania ogrodów daje mi nadzieję, że kiedyś to ogarnę. 15 lat, tyle zgodnie z książką musiał się szkolić ogrodnik japońskich, cesarskich ogrodów, na opanowanie tej sztuki to już mi życia nie starczy. Ale tej wiosny już się zmobilizuję.
  No i jeszcze tatuaże. Takie trudne słowo - horimono. W owych czasach sztuka przez duże S, ale i tak nie mam przekonania.
 I żeby jeszcze skórę oddawać jako eksponat.