Odwiedzane przeze mnie

niedziela, 26 czerwca 2016

Nawrócenie

  John Grisham nie należy do kręgu autorów, po których sięgam przy wyborze moich lektur. Przypadek sprawił, że w moje ręce trafił "Testament".
  Zaskoczyła mnie ta książka. Nie ulega wątpliwości, że  mamy ogromną dawkę prawnych posunięć, związanych z zakwestionowaniem tytułowego testamentu. Widzimy zachłanność zarówno pominiętych spadkobierców, jak również reprezentujących ich przedstawicieli prawa. Po drugiej stronie jawi nam się świat prymitywny, nie zrażony konsumpcjonizmem i ludzie, którzy swoje wygodne, cywilizowane życie poświęcają dla  pracy na przysłowiowym krańcu świata. Mamy okazję zobaczyć i porównać potrzeby ludzi mieszkających w wielkiej aglomeracji i tych zamieszkujących dzikie tereny naszego świata. Dzieje się dużo, ale...
  Ale, dla mnie przede wszystkim jest to książka o nawróceniu, o ogromnej sile wiary, o powierzeniu swoich spraw Panu Bogu. I tego po tej lekturze się nie spodziewałam.
  Moc pozytywnej energii wypływającej z modlitwy jest tam namacalna. Wspaniale byłoby, żeby wszystkim potrzebującym wsparcia, w tym trudnym współczesnym świecie, objawiło się ono tak jak Natowi.
  W czasie najbliższej bytności w bibliotece wybiorę coś z Johna Grishama, bo lektura "Testamentu" mnie do tego zainspirowała.
.

niedziela, 19 czerwca 2016

Trylogia

   Sagę Nory Roberts "Rodzina ODwyer" czytałam z dużą przerwą. Zapytacie, dlaczego?
A dlatego, że za pierwszym razem wypożyczyłam część I i II, a III zamówiłam i czekałam, czekałam...aż się doczekałam.
  Śmiałam się, każdorazowo będąc w bibliotece, że zapomnę co było w tych pierwszych tomach zanim czytelnik zwróci tom III.
  Kiedyś pisałam, że nie gustuję w fantasty i to prawda. Gustuję natomiast w powieściach Nory Roberts i sięgam po każdy z jej tytułów. Zarówno tych pisanych przez autorkę pod prawdziwym nazwiskiem, jak i tych pisanych pod pseudonimem J. D. Robb.
  Saga składa się, jak już wspomniałam, z trzech części: "Siły ciemności", "Zaklęty w cień" i " Klątwa czarownicy". Bohaterowie mieszkają w irlandzkiej wiosce. Tam żyją, pracują i nieustannie dążą do postawionego przed nimi celu, którym jest unicestwienie czarownika Cabhana.
   Przeszłość miesza się z teraźniejszością. Współcześni potomkowie czarownicy z ciemności, Sorchy, starają się wykorzystać wszystkie swe magiczne umiejętności do stoczenia zwycięskiej walki ze złem. Mają oddanych przyjaciół. Ich los jest nierozerwalnie z nimi związany. Towarzyszą im również zwierzęta sokół, pies i koń, które są ich sojusznikami. W tym świecie pełnym czarów jest miejsce na normalne życie - spotkania, przyjaźnie i miłość. Miłość, która jest potężną bronią w walce z siłami ciemności.   

niedziela, 12 czerwca 2016

Piszę

  Stopniowo dochodzę do siebie po śmierci Mamy.
  Wróciłam do pracy. Ma to bezwzględnie działanie terapeutyczne.
   Powroty do pustego domu nie należą do przyjemności. Spędzam więc większość czasu poza domem. Jako że nie wyobrażam sobie dnia bez słowa pisanego to - czytam.
   Zmiana, która nastąpiła w moim życiu spowodowała, że czas zaczął przelatywać mi niepostrzeżenie i na pisanie już go nie starczyło. Fakt, nikt mnie z pisania nie rozlicza. Piszę bo lubię. Przez czas choroby Mamy, gdy byłam non stop w domu, robiłam to systematycznie i  trochę mi tego pisania teraz brakuje. Dlatego - dziś  kumulacja przeczytanych tytułów.
  Ze zdjęciami  mi się coś pomieszało, ale te uzupełnię gdy uzyskam rodzinną pomoc techniczną.
  Gdy nie pisałam, przeczytałam:
Maria Ulatowska "Prawie siostry" - powieść o kolejach losu trzech przyjaciółek z liceum. Przypomniałam sobie realia mojej młodości, bo to te klimaty. 
Hilary Reyl "Lekcje francuskiego" - porównywana na obwolucie do "Diabeł ubiera się u Prady", ale dla mnie to nie ten diabeł.
Świat Lydii jest pokręcony. Może i pojawiają się wielkie nazwiska, arystokratyczne tytuły, ale wszystko to jakieś nijakie.Kate samodzielnie podjęła decyzję o pracy u Lydii. Nie zbliżyło ją to ani o krok do realizacji swoich pasji.
Jedynego czego jej zazdroszczę to umiejętności posługiwania się językiem francuskim.
Miriam Karmel "Być Esther" - książka pisana z perspektywy osoby 80-letniej. Trochę mi jeszcze do tego wieku brakuję, ale już czuję powiew tej rzeczywistości. Wiek nas nie oszczędza i chociaż nie wiem jakie diety, cuda medycyny, to przychodzi starość i już. Patrząc oczami bohaterki widzimy różnicę postrzegania swojej osoby przez nas samych i przez ludzi z naszego otoczenia. Książka z jednej strony smutna, ale też potrafiła mnie rozśmieszyć. Np. z ćwiczeń jogi najlepiej wychodzi w pewnym wieku pozycja trupa. No cóż, czarny humor, ale jaki prawdziwy.
Elizabeth Haran "Rzeka przeznaczenia"- życie w innych czasach, w innej rzeczywistości. Książka pokazuje jak z decyzje z przeszłości mogą zaważyć na teraźniejszości, jak tragiczne skutki przynosi kłamstwo. Bogata gama postaci. Ciekawe zwroty akcji, a co najważniejsze umiarkowany happy end.
J. Lynn "Zaczekaj na mnie" - piękna książka o zrozumieniu, miłości a z drugiej strony przeciwieństwo tych uczuć. Tragicznym jest, że brak zrozumienia i miłości okazują osoby, które winne to uczynić bezwarunkowo czyli rodzice.
Joanna Chmielewska "Tajemnica"- i tym razem książka Joanny Chmielewskiej mnie nie zawiodła. Zwariowane perypetie bohaterki, trup ścielący się gęsto i tytułowa tajemnica to porcja wspaniałej rozrywki. Tylko nie wiem czy już ze starości, czy jestem taka tępa i z tych posunięć na automatach nic nie rozumiem. Myślę, że czas w realu udać się do jakiegoś miejsca hazardu i może wtedy pojmę o co chodziło z tym "dublowaniem".
Agnieszka Krawczyk "Magiczne miejsce", "Dolina mgieł i róż", "Ogród księżycowy" - trzy części relaksującej powieści. Jest takie miejsce gdzie marzenia się spełniają. Wszystko układa się wspaniale. Nawet jak jest źle, to tak jakoś delikatnie i jest na to lekarstwo. Czytanie to sama przyjemność.
      Dzisiaj skończyłam "Zupę z granatów" Marshy Mehran. Od pierwszej strony zauroczył mnie klimat tej powieści. Nieodmiennie nasuwało mi się porównanie z "Czekoladą" Joanne Harris. Czytając te powieści czuje się zapachy, które kuszą postacie książkowe, ale również działają na zmysły czytelnika. Retrospekcyjne przedstawienie historii bohaterek, pozwala na stworzenie sobie obrazu ich dramatycznych kolei losu. Książka tchnie ich determinacją. Niesie nadzieję na szczęśliwą zmianę w życiu. A wszystko to okraszone przepisami kuchni orientalnej, w których nie brakło tytułowej zupy z granatów.
   Na obwolucie doczytałam, że autorka napisała ciąg dalszy, mam więc zadanie poszukać tytułu:"Woda różana i chleb na wodzie".