Jakież było moje zdziwienie kiedy zauważyłam , że ktoś odkrył mojego bloga.
Drogi odkrywco! Zmotywowałeś mnie po tak długim czasie (ostatni wpis 10.2022) do podzielenia się informacjami o moim życiu i oczywiście o książkach.
Nie pisałam , ale czytałam. W końcu to nałóg jak każdy inny.
Doszły oczywiście tytuły literatury dziecięcej "Pan Kuleczka", "Basia", "Kubuś Puchatek" itp. itd. W końcu posiadanie wnuka zobowiązuje do przekazania tradycji czytelniczych.
W czasie mojej nieobecności na blogu przeczytałam, jak to mój syn stwierdził "milion pięćset sto dziewięćset" książek. Nie wrócę do nich wszystkich. Napiszę o tej bieżącej.
Dzisiaj skończyłam lekturę książki Virginie Grimaldi "Najwyższy czas znów zapalić gwiazdy".
Autorka porównuje nasze życie do jazdy autobusem. Rodząc się wsiadamy do niego, towarzyszą nam bliscy czasu narodzin - rodzice, dziadkowie potem dosiadają się kolejni pasażerowie - współmałżonkowie, dzieci, wnuki.
W moim przypadku jako seniorki rodu wielu współpasażerów już " wysiadło" , ale dosiadają się nowi. Oprócz moich czterech synów podróżują już dwie synowe i dwójka wnucząt. Oby nasza wspólna podróż trwała jak najdłużej , a pasażerów przybywało.
Przeczytana książka to piękna opowieść o dążeniu do tworzenia rodzinnej bliskości. Z jednej strony o trudach wychowania, a z drugiej strony o trudach dorastania.
Mamy też w niej piękną podróż po Skandynawii, aż się chce pojechać zobaczyć te wszystkie miejsca i oczywiście zorzę polarną.
Zapraszam w tę podróż. Naprawdę warto.