wtorek, 4 czerwca 2019

Tegoroczny urlop

  Cóż napisać, jeśli coś, na co się czekało cały rok, okazało się porażką. A miało być tak pięknie...
W tym roku wybrałam się do Czarnogóry. Lało jak z cebra, temperatury plus minus 15 stopni. Ile się dało pozwiedzaliśmy. Krajobrazy przecudne. Ludzi tłumy. Nie było plażowania, za to był czas na czytanie. Dobrze, że się zaopatrzyłam w stosowną ilość książek. Służyłam więc lekturą innym uczestnikom wyjazdu.
  Nie sama wybierałam pełny zestaw lektur. W normalnych warunkach nie przeczytałabym książki Davida Bischoffa "Kruk" , bo to w ogóle nie moje klimaty, ale cóż "w czasie deszczu dzieci się nudzą.." Jak dla mnie była to przerażająca lektura.
  Miałam jeszcze: "Martwe jezioro" Olgi Rudnickiej, "Urok Sycylii" Penny Jordan, "Sto imion" Cecylii Ahern, "Serce w ogniu" Nichlasa Evansa, "Wichrowe łąki" Sarah Harvey, "Kancelarię" Johna Grishama. Jak to mówią przezorny ubezpieczony. Jeszcze dwie książki w ramach wymiany...i summa summarum nie mogę powiedzieć, że urlop się nie udał.