niedziela, 10 lipca 2016

To prawda

  Lubię leniwe niedzielne poranki. Resetuję myśli codzienne i znajduję czas na to co przyjemne, a do tego zaliczam pisanie.
  Tytuł książki Maureen Lee "Nic nie trwa wiecznie" oddaje naszą rzeczywistość.
  To prawda - nic nie trwa wiecznie.
  Na myśl przychodzi mi fragment wiersza Wisławy Szymborskiej:
 "Czemu ty się zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś – a więc musisz minąć. Miniesz – a więc to jest piękne." 
Pięknie jest jeżeli "zła godzina mija", gdy natomiast jest super chcielibyśmy aby ten czas trwał wiecznie, a nic nie trwa....
Z tych wszystkich chwil pozostają wspomnienia i tych powinno się gromadzić jak najwięcej.

  Powieść Maureen Lee to takie wspomnienie z życia, zasadniczo czterech, a jakby policzyć to i dziewięciu  kobiet.
  W domu "Pod Kasztanami" zamieszkują Brodie, Vanessa, Diana i Rachel. Kobiety, które na pewnym etapie swojego życia zagubiły się i nowy dom pozwala im odnaleźć swoją tożsamość. Okres wspólnego zamieszkiwania daje im tę szansę. Wszystko układa się pozytywnie. Ale nic nie trwa wiecznie.
  Eileen, Emmy, Megan, Maisie, Michelle. to kobiety, których historię też dane jest nam poznać.

Dla mnie "Nic nie trwa wiecznie" to książka o wyborach, których  musimy w życiu dokonywać. O ludziach i sytuacjach, które na te wybory mają wpływ. 
  A to że nic nie trwa wiecznie wiem sama., w końcu sześć dekad życia już za mną.
  Cieszę się więc tym moim leniwym porankiem (a może już południem),
  bo przecież ...